Kolega twierdzi, że wstrzemięźliwość seksualna przed ślubem jest bardzo wynalazczym środkiem antykoncepcyjnym dla katolików. I narzędziem kontroli urodzeń, jednocześnie. Bo po ślubie często się okazuje, że ludzie kompletnie się nie dopasowali, więc będąc wierzącymi męczą się jak te osły przez następne czterdzieści lat, ale że czasem trzeba, bzykną się dla potomności ze dwa razy, więc mają dwójkę dzieci.
No proste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz