środa, 2 lipca 2008

Matka Boska Gejowska

Moja nowa funkcja. Czasem czuję się jak skrzyżowanie Amelii z pieprzoną Bridget Jones, żeby tak sloganowym porównaniem polecieć (nawet artykuł jakiś czytałam na temat tego syndromu, chyba z rok temu albo i lepiej w WO wyprodukowali).
Mieszkam chwilowo w przecudnej kombinacji gej + ja + gej. Piętro wyżej kolega kryptogej. Jeden z gejów z mojego mieszkania przeczekuje remont swojego apartamentu mieszczącego się na parterze mojej kamienicy. Do tego dwa koty (miau dla Fredro) i piesa. No i żul. I pani Jola kolorowa z małżonkiem swym. Reszta jakaś niewyraźna, nie warto pisać.
W domu często goszczą inni geje. Rozmawiam z gejami, jem kolacje z gejami, śpię z gejami, myję zęby z gejami, geje trzymają swoje gejowskie ciuchy w mojej szafie, niedługo się okaże, że piję kawę gejowskiej marki, bo że chodzę do gejowskiej knajpy, to od dawna i nie tylko w tym mieście. Opowiadam gejom o facetach, a oni są tematem żywo zainteresowani, ba, bardziej ode mnie!

Kurwa. Nic dziwnego, że nie umiem wejść w normalną relację z mężczyzną nie gejem!
Co robić?

Wiem, zaproszę jeszcze więcej gejów.
Zbudują mi kaplicę i będą mnie czcić jako jedyną kobietę w ich życiu, poza matkami oczywista.

-----------------------------------

I chciałabym, żeby już była jesień. Jesienią zdarza się czasem, że bywam szczęśliwa.

Brak komentarzy: