czwartek, 21 lutego 2008

Wojny, małe takie

To, czego nienawidzę, to zmuszanie mnie do czegoś na siłę. To nigdy nie wypala i z reguły ma przykre konsekwencje. Ja jestem spokojna czarownica zza białego płotu, ale jak pieprznę w końcu mym subtelnym bucikiem w podłogę, to pół kamienicy pójdzie w pył..!
A prowadzenie wojny podjazdowej w moją stronę to jest naprawdę najgorszy, ale to najgorszy z pomysłów. I dlatego dobrze by było, żeby ktoś wytłumaczył pewnym panom, że jedyne, co teraz mogą zrobić, to grzecznie przeprosić za swoje istnienie i baaardzo szybko zejść z mojego pola widzenia. I działania. Bo ja, będąc krótkowidzem, często mam zasięg ruchów ciut większy od zasięgu wzroku, a to bywa niebezpieczne:)

Niniejszym oświadczam, że:
- prawo jazdy zrobię wtedy, kiedy uznam za stosowne
- nie zmienię numeru telefonu, ani sieci tylko dlatego, że dla kogoś to bardziej opłacalne
- mikrofon kupię, kiedy mi będzie po drodze, gdzieś przy okazji, bez robienia z tego zakupu wydarzenia dnia
- to, że wychodzę w środku nocy gdzieś, z kimś, na coś, to tylko i wyłącznie moja rzecz
- używanie słowa "nasze" w stosunku do MOICH rzeczy, to grube przegięcie, a tym bardziej dysponowanie nimi bez mojej zgody
- wykonywanie telefonow do moich przyjaciół w celu sprawdzenia mojego stylu życia to...yyy, rzygać mi się chce, jak o tym pomyślę
- nikogo nie powinno obchodzić, kiedy chodzę do lekarza, ni czym faszeruję, tudzież nie faszeruję swojego ciała, bo o dziwo tych, których może to obchodzić, jakoś nie obchodzi
- jeśli nie odbieram telefonu, to znaczy, że nie mogę lub nie chcę i doprawdy, nie trzeba do mnie wydzwaniać dwadzieścia osiem razy pod rząd, ponieważ jako mądra dziewczynka umiem odczytać kilka cyferek i nacisnąć przycisk z zieloną słuchawką.

O dziwo, nigdy, ale to nigdy nie robią tego kobiety.
Morał - spieprzać wszyscy (ale nie wszystkie:)

1 komentarz:

Fredro pisze...

- Och kochanie... Ale jak to nie możesz teraz przyjechać?? Jak to, przecież ja czekam!! JA!! CZEKAM!!
- Oj bo Ty zawsze nie masz ochoty! Ale tylko mały lodzik, co Ci zależy?!
- Nie dam Ci samochodu, bo jest mi potrzebny. Muszę załatwić coś ważnego. (Po 4 godzinach, gdy już zdążymy obrócić autobusem w tą i z powrotem, a on dalej siedzi jak siedział) - No przecież zaraz wychodzę!