czwartek, 14 lutego 2008

Grammy dla Amy

... razy pięć:) Należało się.
Jestem daleka od śledzenia tego typu imprez, ale ponieważ Amy jest stale obecna na moim ipodzie, ba, jest tłem przerażającej części mojego dnia codziennego, więc siłą rzeczy obiło mi się to i owo o uszy:)
No, fajnie, wszystko cudnie, tylko ona się nadal chwieje na tych pajęczych nóżkach swych...

1 komentarz:

Fredro pisze...

Dzień dobry Amy! Jak miło Cię posłuchać w domku przy porannej herbatce spóźniając się do pracy już ponad 2 godziny i lecząc lekkiego kaca po nocnej eskapadzie na 10-te piętro z kieliszkiem Egri Bikaver w dłoni i małą istotką owiniętą w pomarańczową chustę u boku, w celu kontemplacji świateł miasta... Dziękuję Ci za to dzięń dobry, jakże miłe i inne od codziennego podążania byle szybko. A dziś totalny luz, totalny spokój, śniadanie w domu, pranie nastawione, a Fredro nadal w pidżamie i bez makijażu. A praca czeka...