I może niech tak zostanie, bo póki co raczej nie ma szans na pozytywne apdejty. Jest zimno, szaro, mokro, dziwnie i niepokojąco. Zła Kota urządza co noc rodeo po moim mieszkaniu, w wyniku czego większość płyt nosi ślady jej pazurów. Za często myślę na tematy, o których raczej nie powinnam pamiętać, w wyniku czego robi mi się histerycznie wręcz źle. No, ale to może tylko taka atmosfera końca i początku, czy coś tam.
Sylwester przekonał mnie li i jedynie do tego, że muszę się jakoś zmobilizować, nabyć w miarę krótkim czasie mieszkanie i tym samym przybliżyć się od uskuteczniania planu izolacji od durnowatości świata zewnętrznego, bo w przeciwnym wypadku stanę się alkoholikiem.
Winko winko, szot bum, drink bum, drugi szot bum, mam was dość. Zaczyna się to obudowywanie murem samej siebie, rozmyte, figlarne obserwowanie innych wokół mnie i rodzące się obrzydzenie do wszystkich ludzi. Moja ciotka mówi mi zawsze - jesteś wyniosła. A może i tak, cóż, to by wiele wyjaśniało.
Z reguły nie lubię ludzi.
Z reguły jestem potworem estetycznym, ale tylko cieleśnie, nie ciuchowo.
Nie lubię przegiętych ciot, jakie coraz częściej dobijają się do mojej osoby - a poszły stąd..!
---------------------------------------------
A z pozytywów - że Łoles i Aneczka przyjechały. Całej reszty mogłoby po prostu nie być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz