wtorek, 14 października 2008

Uch

Chciałam zaznaczyć, że siedzę w kolorach i psuje mi się laptop;( I źle jest i niedobrze, bo mam na nim milion trzysta projektów, których nie mogę stracić, a w barze nie mają czystej płyty, zaś ja oczywiście uprałam swego czasu gwizdek, który z tej okazji już nie działa. A nawet jakby działał, to i tak lipa, bo na gwizdku mieści się dziwnie mała ilość moich wypocin. Za chwilę mam prezentację. Jutro rano też mam prezentację. Co robić???
Laptop o dźwięcznym imieniu Tosia nabyty został całkiem niedawno w strasznym mieście pod tytułem Manchester za moich okrytych hańbą czasów pracy ku wzbogaceniu się. Może to i wyszło troszeczku, ale strata Tośki to dno i studnia. Bo fajna dziewczyna jest. I dość drogo się wyceniła. Nic to, jej cena, bardziej chodzi o zawartość, a ta jest niezwykle obfita. W sztukę, półsztukę, coś, co dojrzewa do miana sztuki, niesztukę, nuty miłe mym uszom, zdjęcia z czasów złych i dobrych, listy od przyjaciół, płody od przyjaciół i sztukę robioną przez przyjaciół.
Kwilę tutaj i opłakuję i za cholerę jasną nie wiem, co robić..!

Brak komentarzy: