środa, 8 października 2008

Będę naprawdę grzeczna. Tylko bardzo proszę..!

Kolory, noc. Spotkanie ze znajomymi od wina i rozmów wieczornych. Czekanie na przyjaciela, który zawsze, gdy potrzeba.

Przed chwilą pacnęła mnie w głowę historia z super niusa. Ała, ale tylko trochę. Mogłam się spodziewać, że to się w końcu wydarzy, ale miałam nadzieję, że ja pierwsza w tym towarzystwie to powiem. Eks przeprowadził się do swojej nowej panny.
No i co? O dziwo, prawie nic. Wypiłam łyk piwa, za to, co było. A dwa łyki za to, że się skończyło. Pozostałą ilość w kuflu za to, co będzie..!
Bardzo się cieszę, że pojawił się Orzechowy, że chociaż na chwilę. Ja wiem, że może głupio i naiwnie to brzmi, ale pomaga i to bardzo.
Nieoceniona powiedziała dziś takie rzeczy, że czułam się, jakby czytała w moim sercu (zresztą nic nowego, nie pierwszy raz). Bo albo nic, albo wszystko, szkoda się rozdrabniać. Teraz jest mi jakoś lżej z tą nową wiedzą. Lekko współczuję nowej narzeczonej eksa, mając w pamięci ostatnie smsy od niego, raptem - z wczoraj. Z drugiej strony kołacze się po głowie myśl - to już nie mój problem, po co, dlaczego. Przecież jest całkiem dobrze.

Zbieg okoliczności - siedzę w kolorach, laptop, piwo, w tle głosy znajome, lubiane, zza baru sąsiad krzyczy - przecież miałaś odpocząć! - a w komórce ciągle pibip, pibip, smsy od przyjaciół. Mają radar? Czują, że przełom nastąpił? Zaskakujące.

Jestem szczęśliwą kobietą.
Bardzo się staram.

Brak komentarzy: