Dzięki Natalii dziś ciacho truskawkowe i wystawianie nóg do słońca.
Duszno.
Ale i tak lepiej, niż wczoraj, bardziej hm, mojo.
A w domu czeka kieca w grochy, nabyta w ulubionym ciuchu na Kazimierzu, za całe trzy złote polskie. No jak to podnosi czasem samopoczucie, prawda?
--------------------------------------
I jeszcze pojęczeć muszę na taki jeden temat: czytałam sobie blogblablabla jednej znajomej takiej dalekiej w zasadzie i niesmak mnie wziął, bo lans, państwo drodzy, lans.
Pierwsza twarz tego miasta.
To ja tyle chciałam.
Nikogo nie obraziłam, chyba.
A jak tak - to nie przepraszam.
1 komentarz:
Prześlij komentarz