piątek, 20 czerwca 2008

Dużo

No.
Bo alkohol nie jest przecież żadnym rozwiązaniem, prawda? Chociaż lubię ten tekst, kierowany zazwyczaj do abstynentów całkiem całkiem zero: "No i co z tego masz, że nie pijesz"?:) Aczkolwiek wczoraj w nocy, zamiast zabrać umęczonego sprawyma sercowymi kolegę na wódkę, jak to sugerował, zaprowadziłam do na grilla na Plan Nowy. Jakaś druga nad ranem była. Schabik jeszcze mieli. I bekonik. Z chlebkiem, musztardą i kiszonym z wiadra.
No i kurde, pocieszenie podziałało.
Trochę za bardzo, niż bym chciała, szczerze mówiąc, ale jednak.

Z innej beczki - przyjaciel sposobi się do zostania moim własnym, prywatnym sąsiadem. Bardzo żem szczęśliwa. Z okazji jego urodzin poczyniliśmy już pewne ustalenia i teraz pozostaje tylko wzdychać, żeby się pospełniało. A propos urodzin, to zasiadłam na nich pomiędzy dwoma stolikami, po czym zauważyłam, że wycelowane są we mnie oba rogi - hurra, zostanę podwójną starą panną! A to się tak da..? Może nastrój Kra podziałał zapobiegawczo po tej nieszczęsnej wróżbie wrocławskiej, hm... muszę to przemyśleć.

Szukam mieszkania marzeń. W związku z tym, nabrałam chorobliwego zwyczaju gapienia się na wszelakie nieruchomości, kiedy tylko mogę. Na Placu Bohaterów Getta, z piękną, trzykondygnacyjną kamienicą, sąsiaduje taki, ot, bloczek. Bloczek jest równej wysokości. I mieści w sobie pięć pięter. No super. Kiedyś można było w tych mieszkaniach faktycznie mieszkać, teraz budują norki beztlenowe.

Muszę ja sobie pogadać z panem architektem na ten temat. Choć może nie warto, bo pan architekt buduje ostatnio, yyy, więzienie..! A tam to ja się nie wybieram, paniebożespraw...

Brak komentarzy: