czwartek, 19 czerwca 2008

A dziś Arvo Part



Jak dwoje ludzi, nie rozmawiających ze sobą. Po prostu są razem w jednym pomieszczeniu. Tak bliscy sobie, że słowa są tylko przeszkodą.
Do wejścia w tą ciszę pełną dźwięków. Paradoksalnie.

Obrazek sprzed kilku lat: ciemne, zimne mieszkanie w obskurnej kamienicy. Pijak zatacza się na podwórku, scena jak z kiepskiego filmu. W pokoju pełno ikon, Jezus malusieńki płacze ze śmiechu nad moją głupotą. Lampki choinkowe, przytłumione światło. Piję wino na antresoli, w tle - Arvo Part. Kieliszek wywrócony trzęsącą się ręką. Czerwona smuga ścieka powoli po ścianie, ścieka z wysokości trzech, czterech może metrów, rozczapierza się, włazi ze wszelkie nierówności tynku. Ignoruję, słucham Arbos. Później ktoś mi powiedział, że w ścianie, po której płynęło moje wino, znaleziono kilkanaście lat temu zamurowane zwłoki kobiety.
Nic dziwnego, że w tamtym okresie trzęsły mi się notorycznie ręce..! A ja głupia, myślałam, że to z durnej miłości;)

Brak komentarzy: