poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Młyn

O mój Boże. Piszą na mnie paszkwile w krakowskich gazetach i na ogólnopolskich portalach rugby, przygniatają mi grzbiet odpowiedzialnością, z jakiej sama sobie znakomicie zdaję sprawę i doprawdy, nie trzeba mi o tym przypominać, że jestem jedną z niewielu bab w świecie rugby w tym kraju i że jeżeli za dwa miesiące nie wyczaruję stu kafli dla mojej drużyny to nici z grania w ekstralidze. Wiem, kurna, wiem, nie trzeba mi przypominać!
Chwilowo żyję tylko ruchami mającymi na celu dostanie tych pieniędzy. I nie byłabym sobą, gdyby mi się nie udało, no.

Trzymać kciuki.

Brak komentarzy: