środa, 25 sierpnia 2010

Popłakałam się ze śmiechu przez telefon, bo...

...Eve bierze ślub z Piwnym.
Jedziemy. Za żadne skarby nie przegapię tej imprezy - patrząc na nich stojących przed ołtarzem postaram się przywołać wszystkie wspólnie wypite butelki wińska, kupione na spółę z Eve torebki z Barbadosa i wymienianie się gorsetami na seks.
Taa. Piękne czasy. Te twarze Irańczyków z domu obok obserwujących w niemym zachwycie, jak kopiemy mokry, angielski kawałek ziemi i zamieniamy go w cudny ogród, a później uprawiamy w nim sodomę i gomorę.
Ile to razy szamotałyśmy się po manchesterskim domu, poszukując zgubionych gdzieś wśród miliona ciuchów funciaków, żeby zanabyć w blaszaku na rogu czerwone winko - nie można tam było płacić kartą, a my z reguły płynnie pozbywałyśmy się wszystkich pieniędzy z gotówce zanim udało nam się wrócić z pracy do domu. Ile razy włóczyłyśmy się po Salford, tylko po to, żeby kupić u Hindusów kilka paczek dziwnych przypraw, a po powrocie do domu poszukiwać w internecie ich przeznaczenia i gotować egzotyczne potrawy, które zwykle kompletnie nie przypominały oryginału? Sobotnie wypady do Arndale i na kufelek ale do Odd. Targi rybne. Niegrzeczna bielizna, ze szczególnym uwzględnieniem pończoch i gorsetów za grosze z primarku i wymienianie się nimi w przestrzeni trzymetrowego korytarza dzielącego nasze sypialnie, w których polegiwali nasi kochankowie, błogo wyciągnięci na łóżkach i niczego nie świadomi. Kłótnie. Smażenie naleśników. Kacowe poranki i poważne wieczory. Zakupy w Granadzie. Podróże i włóczęgi.
Tym kochankiem z sypialni Eve był Pan Piwny, z którym za kilka tygodni zwiąże się świętym węzłem małżeńskim dopóki śmierć ich nie rozłączy i te sprawy. Moim był rugbista, aktualnie szczęśliwie żonaty. Ponieważ Eve jest wierna i wredna, oraz stoi murem za moimi plecami, powiedziała same złe rzeczy na mojego byłego narzeczonego, mimo, że życzę mu jak najlepiej. Stwierdziła też, że jego żona to autystyczna flądra na pograniczu normy intelektualnej, totalna masakra i tak dalej. I że nie dała jej pielęgnować naszych kwiatów, ani w ogóle wchodzić do naszego ogrodu. Oraz odraportowała mi nieszczęsne zaręczyny, które odbyły się w syfie w domu, a później poszli do asdy na zakupy (cyt.) Zakończywszy radosnym stwierdzeniem, że nie zamierza zapraszać dziada na ślub, abym się komfortowo czuła.
Matulu jedyna. Przyjaciółki są najważniejszym dobrem i darem tego świata. Przytulą i poklepią po pleckach, a jak trzeba - opierdolą z grubej rury. A jak przyjdzie co do czego, to będą murem stały za Tobą, chociażby miały w perspektywie spędzenie jeszcze kilku lat pod jednym dachem z Twoim byłym i jego aktualną partnerką i pewnie bardzo na rękę byłoby im utrzymywać pozytywne stosunki.

Dzięki Ci Jahwe i wszyscy święci za przyjaźń i ludzi wokół mnie, bo tych parę naprawdę bliskich osób chroni i broni przed zezwierzęceniem, popadnięciem w wieczną deprechę i zwątpieniem co do sensu żywota naszego amen.

Brak komentarzy: