czwartek, 20 marca 2008

Czerwony balonik. I sama prawda.

Wczoraj pępowina pękła. Obie części odpadły zaraz potem od właścicieli i splotły się ze sobą ponownie, bez ich udziału i zgody. Zrozumiałam, że tak już zostanie. Jedyne, co może się zmienić, to natężenie odczuwania. Rzeczywistość stanie się do zniesienia.

Najpiękniejsze są ciut chwile i ciut radości - bo słońce rano, bo pianka na kawie, uśmiech, czyste sznurowadła w trampkach, moje tematy w radio, czas spędzony z przyjaciółmi, wyczekana kniga kupiona za ostatnie pieniądze i do tego kolejki w empiku nie było. Bo telefon poranny zadzwonił i usłyszałam "dzień dobry". Kolory codzienne (to dość dwuznaczne, kto ma wiedzieć - wie:) Bo coś zostało na karcie w telefonie i nie przypaliłam wyjątkowo obiadu w porze kolacji. Bo zaraz wyruszam na parodniową włóczęgę, a moment później na taką o wiele dłuższą. Bo będzie wiosna i suki urodzą malutkie owczarki niemieckie. Bo czuję i choć żal czasem tak potworny, to jednak czuję!
Żadnych wielkich uczuć, żadnych wielkich spraw, idei. Wszystko, co robię i o czym marzę, jest w zasięgu ręki, choćbym nie wiem co wymyśliła. Nie umiem pływać, nie szkodzi - opłynę świat dookoła!

Brak komentarzy: