poniedziałek, 31 marca 2008

Autobus 76 - Wesoła Kopalnia

Łikend odbył się na Śląsku.
Wszystko świetnie fajnie, ale to jednak nie moje klimaty, absolutnie. Jakaś ą ę to ja za bardzo nie jestem, oscyluję tak trochu pomiędzy wysublimowaniem włóczykija - samotnika, co to nieprzyzwyczajony nikomu się spowiadać, a wypracowaną topornością osoby, która jakby co, całkiem przyzwoicie potrafi bluznąć. Mimo tego, jakoś tak... no nie tak. Ale fortepian był i trąbka i saksofon, chęci do odgrzebania wiedzy skutecznie zapomnianej, a nabytej w pocie czoła za czasów szkoły muzycznej w wieku podstawówkowym (mamo, dalej Cię nie lubię).

Najbardziej ze wszystkiego podobało mi się jechanie autobusem pt. Wesoła Kopalnia oraz fakt, że za cholerę nie znaju, gdzie ja jestem. No Śląsk.
Fajniejszy był w innym gronie i z Ola przy lewej nodze.
Zresztą - wszystko było wtedy inne.

Brak komentarzy: