środa, 3 lutego 2010

A później są chłopcy we mgle

Obrazek, który coraz częściej atakuje mnie w środkach komunikacji miejskiej to mamusia obwieszona plecakiem syneczka, ściśnięta wśród tłumu podkurwionych pasażerów oraz jegomość lat na oko dziesięć, obowiązkowo pulchny, obowiązkowo z durnowatym wyrazem twarzy i obowiązkowo rozparty jako to książątko na siedzeniu. I wcale nie szkodzi, że obok telepie się babcia starowinka nie mająca gdzie usiąść, mamusia dzielnie ochroni syneczka, taranując przy tym stojących obok dziwnymi i twardymi wybrzuszeniami z jego plecaczka, którego bachor przeć nie weźmie na spasione kolanka, bo się zmęczy. Noż cholera jasna psiakrew. I później rośnie to to na niedorozwoja, przyzwyczajowego, że mu wszyscy usługują, że jest pępkiem świata, a rola kobiety jest li i jedynie służebna. Dojrzeje taki do wieku metrykowo dorosłego i będzie rujnować życie jakiejś dziewuszce, co to się z nim głupio zwiąże. Mamusie! Myślcie, kurwa! Niech ten syn będzie dżentelmenem, a nie hodowalnym prosięciem. Jeżeli kiedykolwiek przytrafi mi się potomek to jestem pewna, że w wieku lat dziesięciu, będąc zdrowym i normalnym dzieckiem, powinien posadzić własną matkę w tramwaju, tudzież ustąpić miejsca starszej, obcej osobie, bez rozpychania swojego tyłka.

No. To tyle z najważniejszych spraw.

Dziś jakoś tak jestem skora do budowania mych znanych w towarzystwie teorii poetyckich. Gwoli tego stanu podziwiałam sobie w drodze do pracy moje trzy ulubione kamienice, przeżywając jednocześnie lekki szok połączony z rozczarowaniem, ponieważ różni tacy panowie sposobią się właśnie do renowacji jednej z nich. Jaka szkoda! Piękna cegła, wyłażąca spod odlatującego tynku dodaje jej więcej uroku niż te dziwkarskie domy obok, pomalowane na ostrą żółć i krzyczące kolorem tak, że znika pod nim ich kształt. Drobne zabiegi konserwatorskie wystarczyłyby tej elewacji, oczywiście z punktu widzenia laika i estety. Takie kamienice są jak kobiety - niektóre pięknie się starzeją, zachwycają i omamiają, inne, te odwonowione na krzykliwe kolory, takie wypucowane, przypominają mi stare lampucery nie pogodzone ze swoim wiekiem. A dzisiejsze budownictwo, te bloki i bloczki ze szkła to dzieweczki - kaleczki, wszystkie jednakowe, wszystkie podobne, bez żadnych cech wyjątkowych i charakterystycznych. Czasem się trafi taka sobie nowa kamieniczka. Taki kolorowy ptak wśród tandety. I wtedy ja się bardzo cieszę.

Brak komentarzy: