czwartek, 19 lutego 2009

Obywatelu!

Przyszło nam żebrać o Twoje bezpieczeństwo!

Czyli byłam ja niespodziewanie na proteście policji, straży miejskiej, granicznej oraz wszelakich służb mundurowych. Wyli i gwizdali na Rynku, maszerując z buta na raz dwa trzy i śląc uśmiechy do co ładniejszych dziewcząt. Matkobosko, jakieś dwadzieścia tysięcy chłopa w jednym miejscu, a mnie na własność ani jednego nie dali, co to za sprawiedliwość jest, ja się pytam?!
W mieście bałagan wielki, nikt nie pilnuje porządku, a we mnie budzą się instynkty anarchistyczne, w wyniku których śpiewam sobie pod nosem KSU (nikt cię nie broni Polsko, gdy wokół głodne psy...), co wybitnie pasuje i do porannego prostestu policji, jak i do wieczornej samby pod Muzeum Narodowym, gdzie wybieram się na pancurskie tańce w ramach protestu przeciw działaniom NATO, którego to szczyt odbywa się właśnie w Krakowie. Na ulicy, na której pracuję, notabene. I żeby wejść do roboty powinnam teoretycznie posiadać przepustkę. Cholera, nie posiadam, ale i tak mnie wpuścili; pewnie dlatego, że z mojej twarzy aż biła radość na samą myśl o wagarach i spędzeniu całego dnia w Pauzie, nad kawą i gazetką pt. Moje Mieszkanie czy coś w ten deseń.

Brak komentarzy: