środa, 30 grudnia 2009

Niech nikt nie tyka, co moje, bo rączki nóżki poobcinam, galarety nagotuję

Jestem potworem - od tego prostego stwierdzenia zaczyna się dzisiejszy odcinek, choć naprawdę próbowałam inaczej, gdyż ponieważ Dżonny Bi uświadomił mnie, że w przeważającej części zaczynam zdania od "ja", "mnie" czy "jestem".

No i trudno, niech i tak będzie. Jestem potworem i wstrętną egoistyczną świnią. Mój ulubiony temat to ja sama, o czym doskonale wiedzą moi przyjaciele, też egoiści i w większości jakieś tam snoby (bo snobować można się na totalnie wszystko, nawet na celową ubogość). Piszę tę samokrytykę bynajmniej nie chyląc z zawstydzeniem głowy, ponieważ znów mnie wczoraj wkurwiono. Starałam się mimo to zachować ładnie i kulturalnie, wyszło średnio, ale gorzej, że jutro będzie powtórka z rozrywki i wtedy, obawiam się, zachowam się bardzo, bardzo źle. Potwornie wręcz. Przepowiadam.

Mowa o pani z obwisłym cycem.
Wczora z wieczora udaliśmy się pospołu z Mężczyzną w Którym Strasznie Się Kocham na urodziny naszego kolegi. Urocze spotkanko przy piwie w jednej z bardziej zadymionych mordowni w tym mieście. Obecna była tam również wspomniana pani, której czepialstwo przeszło wszelkie granice dobrego smaku. Miałam ochotę wstać i jej pierdolnąć, ba, dalej mam! Ja przepraszam wszystkich, którzy mają wrażliwy wzrok i uczucia za me wybitne słownictwo, ale nie jestem w stanie się opanować. To jest w końcu mój blog i mogę tu sobie bluźnić ile wlezie, tym bardziej, że faktycznie mam dziś powód, a powód jest dość spory, szczególnie w biodrach.
Mężczyzna w Którym Strasznie Się Kocham zauważył dokładnie te same objawy co ja i wyraził swe odczucia za pomocą subtelnego zwrotu ciała w kierunku wyjścia, co sprawiło mi sporą satysfakcję.
Ktoś zapyta, dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że pod przykrywką tej mojej buty i odwagi, ironii i pewności siebie, złośliwego uśmiechu i docinków wyciekających z ust pod pozorem komplementów cały czas siedzi dziewczyna rozpieprzona swego czasu na kawałki zdradą najkochańszej wtedy osoby, która zrobiła mi straszne kuku. El novio viejo dowalił z tak grubej rury, że niestety na stałe przemeblował mi takie kwestie jak wzajemne zaufanie itepe. I mam ja blizny, które mi się dość często jeszcze rozłażą po brzegach. Nie ma co kryć, że tak zostanie, a jest to powód, dla którego jestem tak koszmarnie wyczulona na jakiekolwiek muśnięcie palcem ze strony osób niepożądanych, że się tak wyrażę. Jestem zazdrosna. I boję się, że znowu dostanę po garach. Jasne, że tego nigdy nie można być pewnym i nie zna się dnia ni godziny, ale lepiej trzymać rękę na pulsie.
Bo ja bym tego drugi raz po prostu nie przeżyła.

Mężczyzna, w Którym Strasznie Się Kocham powiedział mi wczoraj bardzo istotną rzecz. Zamierzam w nią uwierzyć i spędzić w towarzystwie jej autora kawał szczęśliwego życia.

Brak komentarzy: