sobota, 26 grudnia 2009

Jakie życie taki rap

Mój 5-letni brat dostał pod choinkę perkusję. Dostał też słuchawki, ale za to rodzina nie. O godzinie drugiej nad ranem spytał kulturalnie swego ojca, czy może sobie pograć, zinterpretował jego zaspane i nieprzytomne kiwnięcie głową jako odpowiedź pozytywną i rozpoczął koncert. Czas zbierać się do Kra, jednym słowem.
Życzę moim kochanym najbliższym, żeby Mat ćwiczył z prawdziwym zaangażowaniem, codziennie po pięć godzin, aż do 18 urodzin, kiedy to najprawdopodobniej wyniesie się z domu, żeby zrobić wspaniałą karierę perkusisty;)

Poza tym cudnie i fajnie - na serio. Przez kilka dni zajmowałam się głównie wyciąganiem z dziadka i babci historii rodzinnych, ale nie brałam pod uwagę, że one mogą okazać się aż TAKIE! Jestem oczywiście potwornie zachwycona i przepełniona chęcią spisania ich z właściwą mi lekkością pióra, co będzie nawet ładnie się komponować, jako że okazało się, iż nie jedna i nie jeden byli i są w tej rodzinie łatwi, he he. Że też człowiek wcześniej nie zauważał tych dziwnych podobieństw dzieci do osób, które absolutnie nie miały prawa być ich rodzicami... fascynujące, frapujące i z gatunku historii, co to szczęka opada. Poza tym nikt mi już nie wmówi, że za szybko angażuję się w związki, po tym jak dziadek przyznał się, iż ożenił się z babcią po trzech miesiącach znajomości gdyż miała ona bardzo zgrabne nogi. Matko kochana. W kwestii mądrości płci brzydkiej, jak widzę nic się nie zmieniło.
I też warto pamiętać, jak ten Napoleon sprytnie rozwiązuje języki... Dwadzieścia osiem lat czekałam, aż co poniektórzy puszczą parę z gęby, a tu okazało się, że wystarczy jedna subtelna butelczyna, tak na dobry początek;)

Brak komentarzy: