wtorek, 29 września 2009

Noti noti - jak to mądre ludzie mówią

Narozrabiałam. Znowu.
Już nigdy, przenigdy nie wezmę do ust kropli alkoholu, cytując Brydźkę. Będę spędzać piątkowe i sobotnie wieczory wpółleżąc na kanapie i robiąc poduszki dla psa. Szydełkiem.

Wyszłam ja w piąteczek niedbale odziana i tylko na minutę pięć - nigdzie leźć nie chciałam, mając w planach kocyk i książeczkę, ale mnie niecnie uprowadzono pod pretekstem naprawy komputera u kolegi naszego Adasia. No i co? No i to, że Adaś robi drinki jak dla robotnika na wysokościach, jego pies robi miny, że panie Boże nie pomoże, trza miziać za uchem i bawić się do upadłego. A z czasem to już nie da rady odmówić, jak ktoś wpada na radosny pomysł zamówienia taksówki i udania się całą grupą na rynek. Bo co tam, przeć piąteczek.
I wszystko by było fajnie, gdyby:
- Killer nie zgubił na osiedlu owczarka podhalańskiego
- Ciotka Diu Samo Zło czyli se mła nie spotkałaby szerokiego grona kolegów i koleżanek, które raczyła spotkać
- wszyscy razem nie wpadliby na GENIALNY jak zwykle pomysł pójścia na tańce do Pieska, bo przecież dawno nas tam nie było (yyy, 24 godziny..?)
- w Piesku nie napatoczyłby się dawno nie widziany kolega De, który charakteryzuje się umiłowaniem tańców latynoskich, jako i ja, przy czym kolega De posiada całe 160 centymetrów wzrostu, zaś ja o dwanaście więcej plus sześć centymetrów żabich butków z obcasami, co razem tworzy pocieszną i łatwą do rozpoznania taneczną parę, nawet na zatłoczonej sali w Psie
- koleżaneczki nie narobiłyby burd i nasiały chaosu, który trzeba było skończyć omawiać w warunkach domowych w celu uciszenia emocji oraz wprowadzenia nastroju chill i zen
- pewien pan nie zechciałby koniecznie, ale to koniecznie wyjaśnić gnębiących go kwestii z przeszłości, które mnie bynajmniej nie gnębią, bom go zlała z właściwą mi klasą i swobodą, jako i tym razem (ale przyznam, miło pogilał mi tak zwaną kobiecą pewność siebie).

Na nieszczęście wydarzyło się to wszystko, a że jak szanowne państwo widzi było tego sporo, wróciłam do dom i tak w miarę wcześnie, bo kole godziny czternastej w sobotę.
Zamierzam w najbliższym czasie poruszać się po mieście w czarnym głębokim kapturze na głowie. Przydałby się też zeszyt w kratkę formatu A3, który znakomicie zasłania twarz, przydając postaci inteligentnego uroku i czaru. Ewentualnie może być wyborcza, ale chwiejne to to jak chorągiewka na wietrze...

Brak komentarzy: