czwartek, 10 września 2009

My TV is my friend, tadadadadada

Wczorajszy koncert Rabbitów w Drukarni - boski! A Masa się tak ładnie i twarzowo skrapla bębniąc w gary i starając się poprawiać okulary "z łokcia"...
Smutki zatruwające dzień, tęskno za Fredro, tęskno do czegoś niezidentyfikowanego, stagnacja, zawieszenie, depresja, wracająca quirkowatość, chęć ucieczki, zatarcia śladów, przerwania zobowiązań - tylu ludzi wokół mnie, tyle spraw, rozmów, blablabla, przyrzeczeń i obietnic bez pokrycia. Niebo ma sympatyczny koloryt - zajmijmy się lepiej tym.

------------------------------------

Nie pisze mi się już swobodnie. Jedna osoba chwilowo zabrała całą przyjemność. Czasem jest tak, że człowiek dzieli się na kilka żyć i po prostu nie da się zrozumieć tych poprzednich, skoro zaistniało się właśnie w aktualnym i mimo szczerych chęci - nic tego nie zmieni.

Brak komentarzy: