piątek, 19 czerwca 2009

Narzekania, tak tak

Rozpływam się i tłuszcz mi paruje, przez tą zupę za oknem, znaczy. Lato w mieście do przyjemności, jak wiadomo, nie należy, ale nie dajemy się, nie dajemy. Ze wzgardliwym prychnięciem omijamy chodniki zapchane przez turystów, zapominamy o istnieniu rynku, a do ulubionych knajp chodzimy o takich porach, że sam bies by się nie spodziewał, co dopiero spocone grubasy z aparatami i w kaszkietówkach. Żeby nie było - przeciw turystyce jako takiej nic nie mam, mimo że sama stanowczo preferuję bardziej styl włóczykija, ale wkurwiają mnie tak strasznie co poniektórzy państwo-na-wakacjach, którzy olewają całkiem otaczające ich osoby w stylu a pierdolę i tak będę robić co mi się podoba, bo mam wolne. A nie będzie tak, a nie. Wszystko pięknie ładnie, ale czasem trzeba też pamiętać, że istnieje ciżba zmęczonych żuczków, która mieszka tu na codzień, pracuje, wędruje i przemieszcza się w tysiące miejsc w sprawach codziennych i pilnych. I jeżeli przyjeżdża się do kogoś w gości, to nie sra mu się na dywan.

Na tym skończmy temat.

A poza tym. Koncert pancurski był, a na nim ludu pełno, różnorakiego. Należę do starszego pokolenia - wśród grona znajomych kłębił się tłumek nastoletnich zbuntowanych, z irokezami przymocowanymi, o zgrozo, do czepków kąpielowych, bo inaczej mama zbije. Jezusicku. Gdzież ta ułańska faktazja i odwaga szanownej młodzieży?! Gdzież dziary na całą klatę, wykłute pokątnie wiecznym piórem przez niekoniecznie trzeźwego kolegę, gdzież wino w zielonej butelce i glany słusznie sfatygowane? Koszulki z własnoręcznie wymalowanym przekazem i łańcuch z odzysku? Wiedza gdzież jest, zainteresowania i poczucie humoru, mimo wyglądu odstraszającego spokojne staruszki? Źle się dzieje. Dziś jest czepek kąpielowy, martensy za trzysta milionów i spojrzenie wbite w ścianę po jednym machu z lufki nabitej herbatą. Cieniasy, no.

Jak miałam osiemnaście lat i recytowałam w Kazimierzu Dolnym wiersze Nerudy, zapijając Krasnym Bykiem, to normalnie wszyscy faceci z plastyka mdleli z wrażenia.
A właśnie, ku pamięci:

Umiera powoli, kto nie podróżuje
Kto nie czyta książek, nie słucha muzyki
Kto nie obserwuje, nie rozmawia z nieznajomymi...

Brak komentarzy: