piątek, 12 marca 2010

Wawa wrr wrr

Łoles i Aneczka wyprawiają jutro party w mieście ojczyźnie diabła czyli stolycy. Oczywiście jadę. Oczywiście nie wiem, jak to tam będzie z tym moim przyzwoitym zachowaniem, bo muszę obgadać z dziewczętami wiele spraw niecierpiących zwłoki, a to się wybitnie dobrze robi przy wódeczce. Ekhm.
Gotuje mi się krew i coś czuję, że zdarzy się jakiś miły rozpieprz. W moim wykonaniu. Yeah.

------------------------------------------

Brat z Wyboru był łaskaw powrócić z Edynburga, w związku z czym odebrałam wczoraj raport sytuacyjny, którego głównym przekazem był fakt niesamowitych wprost wyprzedaży, przez co długi długami pozostaną, ale za to zwiększyła się stanowczo zawartość szafy. Brata z Wyboru, znaczy. Moja szafa nie odnotowała większych zmian, a długi jak były tak są. Kompletnie nie ma sprawiedliwości na tym świecie.

Brak komentarzy: