poniedziałek, 15 marca 2010

Bonanzą przez Stare Budy Radziejowskie

Powróciwszy. Odetchnąwszy z ulgą. Alko paruje mi chyba nawet spod paznokci, aczkolwiek jego stężenie nie było ogromne, jeno wciąż obecne i systematycznie uzupełniane, co jest znacznie gorsze i bardziej męczące od bogobojnego nawalenia się, pójścia spać jak ta kłoda oraz przeżycia kilku godzin na ciężkim kacu. Spędziłam boski łikend z Łolesem i Aneczką, udało mi się za bardzo nie oglądać Warszawy będąc w niej jednocześnie, podróżowałam cud miód pociągiem typu bonanza oraz nie zgubiłam się w Złotych Kutasach przy próbie nabycia pożywienia, co akurat jest zasługą Pana Niedźwiedzia, bo ja gubię się nawet pomiędzy dwoma blokami, co dopiero tam.
No.
Jestem potwornie, potwornie zmęczona, ale wybitnie usatysfakcjonowana, choć nie udało mi się spotkać ze wszystkimi z którymi spotkać się chciałam oraz obiecałam. Bywa. Może nie zabiją.

-----------------------------------------

Z innej beczki - u Łolesa i Aneczki w kuchni, wśród miliona zdjęć wisi sobie skromniutka fotka mojej osoby w towarzystwie Mojego Chłopaka, Który Się Ożenił. Notabene, uroczystość ta miała miejsce całkiem niedawno, a mnie na wieść o jej dokonaniu nieźle siepnęło. Wiadomości o zaręczynach i planowanym obrządku nie ruszyły mnie wcale, ale gdy klamka zapadła - polały mi się w środku łzy czyste rzęsiste. Życzę mu jak najlepiej i cieszę się, że ułożył sobie życie, ponieważ zachowałam się w swoim czasie bardzo, bardzo nieładnie. Okropnie wręcz. Za takie zachowanie idzie się do piekła. Męczył mnie wstyd i wyrzuty sumienia, a tak - już wiem, że jest ok. Raczej nie zamierzam dzwonić z przeprosinami ani życzeniami na nową drogę życia, bo jest dobrze tak, jak jest, ale przyznam, że dokonane zaślubiny sprawiły mi obok uczucia ulgi także przykrość. Dlaczego? Bo przeglądając moją szafę namierzyłam w niej ciuchy, które kupione były w czasie naszego związku i nagle zdałam sobie sprawę, że durne szmaty lepiej przetrwały niż ciepłe uczucia między dwojgiem ludzi. Strasznie dołujące. Wiadomo, że przedmioty przeżywają człowieka, jest to naturalne ale jednak daje do myślenia. Na logikę - tak nie powinno być.

Brak komentarzy: