wtorek, 6 października 2009

Ja - naj.

Jest taka możliwość, że diu-krakowsko przerobi się na diu-warszawsko. Wiem, wiem, tragedia, ale co poradzić. Teraz mogę wszystko, totalnie wszystko. Znów odżyła mi na butność i odwaga, dzięki której potrafię zmieniać swój świat.

Chyba zrobię sobie tabelkę. Po jednej stronie będzie miasto na ka, po drugiej miasto na wu. (U nas mają ogródki z trawą, u nich takie wybetonowane). Kompletnie się nie boję konsekwencji, co jest dziwne (bom znaną w towarzystwie panikarą), urocze i strasznie głupie - grunt, żeby fundament był silny, wtedy wytrzyma całą resztę. Ideałem byłoby móc stać w rozkroku, bo miasto na ka i miasto na wu wbrew pozorom mają wiele wspólnego i powinny współpracować, ale zobaczymy, czy mi się taka sztuka uda.

Lubię zmiany. Pozwalają oddychać pełną piersią. A na powierzchni tylko ci, co umieją pływać, jak to mądre ludzie mówią, niezwykle wręcz odkrywczo, taaa.

Brak komentarzy: