poniedziałek, 26 października 2009

Prawdziwe rzeczy wydarzają się tylko wtedy, kiedy jest się tak naprawdę sobą.

"Wyglądasz na smutnego. Napiszę do Ciebie list" - Paula Kohlmeier wdarła się na moją prywatną listę pisarzy tymi słowami. Tak zaczyna się jej Kino.
I chciałabym te słowa ukraść i wymyślić na nowo, przemielić i wykorzystać po swojemu, bo dziś jest idealna okazja; dziś są urodziny bardzo ważnej dla mnie osoby.

Już nie mogę go przytulić, zaśmiać się cicho zapalając świeczki na własnoręcznie upieczonym torcie, z którego ułomności pewnie kpiłby przez kilka dni, żeby tylko ukryć wzruszenie. Nie mogę złożyć życzeń tak z głębi serca, spoglądając roziskrzonymi oczami w drugie roziskrzone oczy, jak w pieprzonym hollywoodzkim gniocie. Nie mogę postawić mu wiśniówki w Alchemii i gadać z nim do późnej nocy, bawiąc się skapującym woskiem świeczki. Nie mogę już nic nic. Tylko wysłać maila prawie w kosmos, poryczeć się jak dziecko nad wspólnymi zdjęciami i napisać parę suchych słów, które nawet w jednym procencie nie oddadzą tego, jak mi tam w środku wszystko się wali.

Brak mi Ciebie tak bardzo. Strasznie mi. I nie mogę już napisać do Ciebie żadnego listu, bo nie ma Cię już. W Twoje ciało jakaś obca dusza wlazła, narobiła bałaganu, poniszczyła, rozwaliła z dzikim wrzaskiem to, co było w jej zasięgu. Niewiele udało się uratować, prawie - nic.

Prawdziwe rzeczy wydarzają się tylko wtedy, kiedy jest się tak naprawdę sobą.

Brak komentarzy: