piątek, 23 października 2009

Już nie będzie wiosny

Brat z Wyboru i Struś łaskawi byli zabrać mnie wczoraj w nocy na grzane wino do Eszewerii, w związku z czym jestem ja dziś lekko nieświeża. Nic to. Brakowało mi bardzo tej świętej trójcy naszej, szczególnie w momentach, kiedy każde w tajemnicy przed resztą coś kombinuje, a na koniec okazuje się, że wszyscy kombinowaliśmy tak samo. Jak ze stolycą, dla przykładu. (O cholera).

Zmieniając temat, uruchomił mi się egoistyczny instynkt macierzyński. Większość moich najbardziej popieprzonych znajomych, z którymi wyprawiało się dwa - trzy lata temu dużo nielegalnych rzeczy, posiada dziś szczęśliwe potomstwo, nauczyło się kochać i być odpowiedzialnym. Mają radośniejsze twarze, choć przybywa im z każdym dniem zmarszczek. El novio viejo napisał mi niedawno: stara, sam sobie zazdroszczę mojego syna. Wiem. Cholerny farciarz.

A ja co? A ja nic. Wychodzę z gry, basta pauza pas. Zaraz zacznie się mój łikend, który zamierzam spędzić tylko w towarzystwie psa (znowu niańczę Gizelę) i ewentualnie udać się jutro na obiad z dziewczętami.

Brak komentarzy: