piątek, 24 kwietnia 2009

Caucescu i Cullenowie

El novio viejo zaoferował swe umiejętności związane z zamocowaniem w regipsie kołków rozporowych w taki sposób, żeby nie rozwalić pół ściany w kuchni. Stanowczo skorzystam.

Dziwnie jest. Wiosna, wystawianie nosa do słońca i kombinowanie jak koń po górę, żeby zdążyć przynajmniej z najpilniejszymi sprawami i zobaczyć chociaż dziesięć procent tego, co by się chciało. Festiwal Kultury Rumuńskiej w ten weekend. Juvenia daje w dupę Pogoni Siedlce w sobotę na Błoniach. Koncert Transkapeli i spektakt teatru Masca. W sobotni wieczór powinnam zahaczyć też o Bytom, ale jak, się pytam, jak? I Festiwal Cieni lada chwila. I Miesiąc. I och.
Dlatego mieszkam w najlepszym miejscu na świecie.
Można tu na przykład przeżyć bardzo oryginalną i jedyną w swoim rodzaju randkę - rozpoczętą jak Jahwe przykazali w Pauzie, a kontynuowaną na pogotowiu na Galla, gdzie odbyła się jedyna w swoim rodzaju impreza, dzięki niespodziankowym spotkaniu kochanych przyjaciół. Boli nóżka, boli czółko, krew się leje, jest fantastycznie! Im jesteśmy starsi, tym głupsi - parę lat temu, nawet w tych lekko satanistycznych czasach nikomu nie przyszłoby do głowy zagryzanie czerwonego wina kieliszkiem;)
W oczekiwaniu na rozkosze ukulturalniania się, sprzątam włości jak jaka góralica, poleruję i szlifuję, układam i dmucham pyłki po to tylko, by po chwili zabawić się w Marie - Elenę z najnowszego Allena i w szale maziać meble czerwonym akrylem, czerpiąc dziką satysfakcję z krwistej farby ściekającej mi po rekach. Pewnie nic nie ma do rzeczy fakt, że przez ostatni tydzień łyknęłam cztery tomy Zmierzchu*, przysłane podstępnie przez mą wielebną Sis.

* kicz, żenada i rozpusta, która zmiażdżyła mnie i wypluła totalnie zdezorientowaną faktem mojego stanu psychicznego, który sprawił, że zaczęłam wyczuwać rosnące mi w szpic zęby, wręcz rejestrować postepującą bładość skóry, kontrolować szybkość reakcji fizycznych i domniemaną czerwień białek moich oczu. Wszystko na nic, jestem dalej człowiekiem, który na dodatek zatrzymał się rozwojowo na poziomie wczesnolicealnym. Różni mnie od nastoletnich panienek li i jedynie to, że nigdy, przynigdy nie mogłabym zachwycić się Robertem Pattinsonem;)))

Brak komentarzy: