środa, 14 maja 2008

O Piecuchu Henryku

Henryk Piecuch gadał zwykle sam do siebie - tak daleko zabrnął w swej oryginalności, że ludzi już zrozumieć nie mógł. Ani nawet nie chciał. Więc rozmawiał Henryk Piecuch, ze sobą rozmawiał, wszak tylko on, jako najmądrzejszy i najbardziej lotny mogł pojąć głębię myśli Henryka Piecucha. Tylko on, li i jedynie.
Uważał się przy tym Henryk Piecuch za osobę towarzyską i wesołą, ba, powiedział sobie kiedyś nawet:"chyba jestem najbardziej towarzyską i wesołą osobą, jaką znam". Powiedział tak i od razu poprawiło mu to humor, chociaż i tak miał niezły tego poranka.
Henryk Piecuch lubił stawać przed lustrem i patrząc na swoje znikomie pomarszczone lico, użalać się nad sobą. "Dlaczego ja taki brzydki jestem"? - pytał zalotnie Henryk Piecuch, po czym z głębokim westchnieniem naciągał biały podkoszulek i wciskał jego rąbek w przesadnie obcisłe dżinsy, które uwypuklały jego genitalia. Nakładał lekko znoszona, wojskową kurtkę, przytraczał do paska skórzaną sakwę i raźnym krokiem zmierzał do ulubionej knajpy. Czasem miał frywolny nastrój ten Henryk Piecuch i wtedy podkreślał go, przyozdabiając głowę fikuśną czapeczką. Nie była to byle jaka czapeczka, o nie, zresztą Henryk Piecuch wystrzegał się bylejakości. Czapeczka, mimo swej szaroburej barwy była uszyta specjalnie dla Henryka i przezeń osobiście zamówiona, to znaczy - była wyjątkowa.
Ale dość o tym.
Henryk Piecuch szedł więc do swojej ulubionej knajpy, pogwizdywał, posapywał, sprawdzał, czy ma porozmieszczane po kieszeniach, tak, jak lubił: wykałaczki, telefon, pieniądze, zdjęcia dla szpanu - a nuż się przydadzą, notes do lapania myśli ciężkich - a nuż trzeba będzie poudawać pisarza niezwykle zdatnego do wybranego fachu. Szedł Henryk Piecuch i nie wiedział, dlaczego on tam właściwie idzie. Przecież nie mógł tak banalnie powiedzieć takiej wyjątkowej osobie jak on sam: "idę ja tam pannę poznać, wyrwać pannę idę, a może i dwie, jak każdy Henryk w moim wieku, co sam henryczy na codzień". Banalność tej prawdy przytłaczała, więc mówił sobie Henryk Piecuch, że ma coś ważnego do złatwienia, do obgadania, do doklepania. On wszak zawsze miał tyle rzeczy do zrobienia, tyle spraw, tyle tego się gromadziło, och ach!

Smutny człowiek, ten lokalny Henryk Piecuch..!

Henryku Henryku
wiatr duje wiatr wieje!
Piecuchu Henryku

2 komentarze:

Fredro pisze...

:))))))
Mam jakoś dość jednoznaczne skojarzenia:)))

Diu pisze...

Boś ętelegęntna:)))