piątek, 24 września 2010

Słucham Massive Attack. Za ścianą śmieją się ludzie, piją wódkę, żartują, ot, piątkowy wieczór. Moje popieprzone borderline nie pozwala mi normalnie funkcjonować, nastrój zmienia się z chwili na chwilę.

Oni rozmawiają o kościele katolickim. Nie mam pojęcia, o czym mówią. Nie mam pojęcia, o co im chodzi. Przecież nie ma nic.

Brak komentarzy: