środa, 14 kwietnia 2010

A jednak skomentuję, dla samej siebie.

Bo przegięli chłopacy równo. Wawel?! Jak to Wawel? Gdzie rozum, pytam? Siedziałam cicho jak mysz pod miotłą, ale jak mi już weszli z decyzjami w przestrzeń mojego miasta, to będę wypowiadać się głośno i wyraźnie. Jako i na wczorajszym proteście na Franciszkańskiej pod apartamentami Dziwisza, co się zdziwił. Zdziwisz. Dziś też się wybieram. Decyzja podjęta, Obama zaproszony, Balice przyjmą osiemdziesiąt samolotów choć mieszczą siedemnaście, ale co tam, a szary lud ma siedzieć cicho i uszanować pamięć. Taaa, jasne.
Zginęło tragicznie dziewięćdziesiąt sześć osób. MIĘDZY INNYMI prezydent z małżonką. Stolica już dawno temu została przeniesiona do Warszawy, Lech Kaczyński pochodził z Warszawy i całe jego życie z Warszawą było związane. Naturalnym miejscem pochowania prezydenta warszawiaka jest Warszawa. Skąd Kraków i Wawel? Gdzie do królów polskich? Z czym do najważniejszego symbolu historii i tradycji naszego państwa? Z całym szacunkiem dla prezydenta, choć nigdy moim prezydentem z wyboru nie był - jest tylko jedną z kilkudziesięciu innych ofiar. Był reprezentantem Polski, nie monarchą. Nie bohaterem.
Wiem, że miasto zarobi. I to sporo. Wycieczki szkolne będą tłumnie przyjeżdżać przez najbliższe pięć lat, a ceny biletów na Wzgórze Wawelskie wzrosną o kolejne 50 pln, choć i teraz są droższe od tygodniowych wejściówek do Luwru (!!!). Dla turystów krypta Piłsudskiego stanie się kolejnym obowiązkowym punktem programu, pomiędzy uchlaniem się na Kazimierzu a wycieczką do Auschwitz. Taka prawda, nie bawmy się w piękne słówka. Wiem, że decyzja podjęta i żadne protesty na Franciszkańskiej tego nie zmienią, jednak moja wizja demokracji polega na tym, że nie wyraża się swojej opinii tylko po to, żeby coś się stało lub aby czemuś zapobiec, ale też po to, żeby zamanifestować swoje przekonania. Bo być może teraz odezwało się kilka tysięcy osób tylko, ale przy następnej okazji odezwie się ich pięć razy więcej. I może wreszcie ci na górze zobaczą, że nie mają nad nami żadnej władzy i nie mogą kierunkować naszego myślenia pod płaszczykiem szacunku, honoru i innych pojęć z tej beczki. Jakim cudem racjonalni, trzeźwo myślący ludzie dają się omotać takiemu jednemu panu z przerośniętym ego? I czemu znowu taki drugi pan, z jakimś różowym plackiem na głowie i w złotej sukience, będzie mi mówił, jak ja mam się czuć i co ja mam robić? Nie, ja się nie godzę. I tyko tyle.

Brak komentarzy: