niedziela, 28 września 2008

Jewish Odyssey

Ja zajmuję się głównie - mieszkaniem. W sensie uczuciowym, a nie czynnościowym. I jeszcze włóczę się sporo po dzielnicy, bo lubię.

Wczoraj, co prawda, zrobiłam karygodną wycieczkę na Kleparz w celu nabycia różnych miłych rzeczy przydatnych do wyprodukowania rosołku, ale poza tym nie wyściubiam nosa z Kazimierza i lekko mi z tym i błogo.

Garstka migawek:
- moja naj pani parkingowa jak zwykle nie zawiodła i pojawiła się na posterunku w blond irokezie nad swoją pięćdziesięcioletnią buzią, w odblaskowej, służbowej kamizelce skomponowanej z pasiastymi rajtuzkami w stylu mam trzy latka trzy i pół oraz nabijanymi ćwiekami bardzo mini szortami. Wystroik pierwsza klasa. Nie ma przeproś i tłumaczeń, że nie zapłaciłam/łem za parking, bo pani nie zauważyłam/łem.
- pewna telefonia komórkowa dowiedziała się, gdzie mieszkam i przed chałupą powiesiła mi przecudne reklamy z owczarkiem niemieckim w roli głównego bohatera. Kurwa, działa. Kwilę do pieska, ilekroć na niego spojrzę. Zmieniam sieć.
- Fred chyba specjalnie dla mnie pokazał zdjęcia cyganiątek, na tym ostatnim wernisażu w kolorach. Złośliwe pochrząkiwania wydobywały się spod mojego kapturka, bo tematyka taka, że mogę mu przedłożyć coś około trzech tysięcy egzemplarzy. Gorzej, że moje wykonanie to śmieć, przy fredowym. I dlatego nie zarabiam na tym pieniędzy. A szkoda.
- kolejna znajoma para rozstaje się po ośmiu latach. On ma do niej cierpliwość, na jaką ona nie zasługuje, a ciągle jej wszystkiego mało. Jest mi przykro, ale jednocześnie odczuwam pewną dozę satysfakcji ze stanu osobistej quirkowatości. Chociaż człowiek by się do kogoś tam jesiennie poprzytulał...
- liczę długi i oszczędności i wychodzi mi na to, że owczareczek wcale taki drogi w utrzymaniu nie jest, gorzej z czasem
- wywaliłam bluszcz z sypialni, bo mi moja Matkie Poetkie wyjawiła, że nie powinnam go uprawiać tam, gdzie śpię, ponieważ omotuje myśli. Acha, to dlatego tyle problemów z eksem było. Nie mogła rok temu powiedzieć?! Zapobiegawczo bluszcz został oddany sąsiadce o uporządkowanym życiu uczuciowym.
- chyba pójdę sobie na kawę na plac nowy, jak tylko skończę pić tą, co to stoi przede mną
- a kotów będzie wiecęj tej jesieni; ciekawe, czy też czarno - białe krówki z nich wyjdą..?

I nie chcę jutro do pracy.
Muszę pomyśleć nad jakimś durnym wystroikiem z tej okazji.

Brak komentarzy: