środa, 9 maja 2012

Brudy

Jest mi w życiu o wiele lepiej odkąd zaakceptowałam fakt, że już na zawsze pozostanę pajacem i nigdy nie nabędę umiejętności bycia osobą elegancką, dobrze ubraną i do tego choć troszeczkę sukowatą. Jeżeli komuś ma się popruć bluzka albo wywalić kawa na kolana w najmniej odpowiednim momencie, to z dużą dozą prawdopodobieństwa będę to ja. Od chwili, kiedy kompletnie przestałam się tym przejmować jest jakby lepiej. Poza tym trampki są wygodniejsze od tych dziwnych butów united nude, które wszyscy noszą. Ładne to to, kolorowe, ale znam lepsze sposoby na wydanie siedmiu stów z groszami.
To tyle tytułem wstępu o wyglądzie.
Teraz dusza: a więc drogi kajeciku, co tu zrobić, co tu zrobić? Wśród wielu ruchów mających na celu uporządkowanie mojego syfu życiowego zabrakło tego jednego, który by wyjaśnił pewne sprawy romansowe z zaszłości. Jest to o tyle istotne, że podświadomie gnębią mnie takie wyrzuty sumienia, że mi się to czasem śni po nocach, a to już nie jest dobrze. Cała zabawa trwa od dłuższego czasu i doprawdy ostatnią rzeczą, do jakiej jestem zdolna, są przeprosiny, ale chyba jednak będę musiała się jakoś przełamać i w końcu podłożyć głowę pod topór. Gwoli ścisłości - chodzi o rugbistę. Chyba powinnam napisać list tudzież maila po prostu z przeprosinami i życzeniami wszystkiego dobrego w życiu, ale już na etapie myślenia o tym czuję, jakie to głupie. Tu nie chodzi o żadne nawiązanie kontraktu, wracanie do sprawy i inne bzdury - obydwoje mamy ten etap dawno za sobą, po prostu nie lubię siebie za to świństwo, jakie mu zmontowałam i to jest chyba ta jedyna rzecz, której wstydzę się w życiu.
Mój Mąż Świecko Zaślubion trochę się ze mnie śmieje,ale tak do końca nie wie, jak to było, bo ja za bardzo nie chcę wracać do sprawy. On ma jasno i prosto - ta zrobiła mi kuku, tej zrobiłem ja kuku i dobrze mi z tym. No tak, ale on zawsze jest w zgodzie ze sobą i ma tą swoją wewnętrzną odwagę, za którą go strasznie cenię i która przy okazji nie tylko mi imponuje, ale też inspiruje to tupnięcia nóżką w pończoszce, kiedy jest taka potrzeba.
Muszę przemyśleć sprawę. I tak wiem, że skończy się na niczym, ale może napiszę choć jakiś list, którego i tak nigdy nie wyślę.

Brak komentarzy: