czwartek, 22 sierpnia 2013

Autumn is far to come

Idzie, idzie. Zaraz zacznie się jazda, czary mary, za dużo czerwonej rioji i znowu wkroczę w nierealną przestrzeń. Dziś rano, jadąc do pracy, słuchałam Noir Desire, a to znaczy, niestety, że mimo trzydziestki z hakiem jest tak samo, jak dziesięć lat temu, No co za wstyd. Do szybkiej porannej kawy oglądam na gumtree oferty mieszkań na wynajem, najchętniej okolice Długiej, choć wiem, że powinien być Kazimierz. Ale Kazimierz się skończył, za dużo hipsterstwa się pałęta i nawet w dawniej ulubionych oberżach kawę nalewają małolaty ubrane w dresy przypominające uciapane jajkiem śpiochy. Obrzydliwe.
Przecież się nie wyprowadzę z własnego mieszkania. Przecież nie będę znowu siedzieć i machać nóżką w pończoszce, bo mam o dziesięć lat i o dziesięć kilo za dużo. Nie zmienia to faktu, że nadchodzi ta niezidentyfikowana pora roku, w której lubię sobie wstać i wyjść. No znowu, co za bal..!

Brak komentarzy: