A w drodze powrotnej będzie Banja Luka i jak się uda, to jeszcze szybki obiad u Bajora w Budapeszcie i skok na kilka minut do Parisi Udvar, obowiązkowo. Aż w końcu nastanie koniec września, czyli Kraków, czyli praca, czyli ludzie, czyli nerwy.
wtorek, 27 sierpnia 2013
Jademy, jademy!
Och Jahwe, Jahwe, zaraz jadę do Sarajeva i już przebieram nogami z niecierpliwości! Potem będzie Chorwacja, ta stara, dobra, niemodna wśród hipsterów Chorwacja. A w niej Marian lat sześciesiąt, kilo dwadzieścia pięć (nie, nie na odwrót) oraz Jelena i jej robione na szydełku serwety. I kamienie na plaży, i morze i góry, i święty spokój. Ożujsko przegryzane ligniami sa żaru i molo o północy. Nareszcie.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Autumn is far to come
Idzie, idzie. Zaraz zacznie się jazda, czary mary, za dużo czerwonej rioji i znowu wkroczę w nierealną przestrzeń. Dziś rano, jadąc do pracy, słuchałam Noir Desire, a to znaczy, niestety, że mimo trzydziestki z hakiem jest tak samo, jak dziesięć lat temu, No co za wstyd. Do szybkiej porannej kawy oglądam na gumtree oferty mieszkań na wynajem, najchętniej okolice Długiej, choć wiem, że powinien być Kazimierz. Ale Kazimierz się skończył, za dużo hipsterstwa się pałęta i nawet w dawniej ulubionych oberżach kawę nalewają małolaty ubrane w dresy przypominające uciapane jajkiem śpiochy. Obrzydliwe.
Przecież się nie wyprowadzę z własnego mieszkania. Przecież nie będę znowu siedzieć i machać nóżką w pończoszce, bo mam o dziesięć lat i o dziesięć kilo za dużo. Nie zmienia to faktu, że nadchodzi ta niezidentyfikowana pora roku, w której lubię sobie wstać i wyjść. No znowu, co za bal..!
Przecież się nie wyprowadzę z własnego mieszkania. Przecież nie będę znowu siedzieć i machać nóżką w pończoszce, bo mam o dziesięć lat i o dziesięć kilo za dużo. Nie zmienia to faktu, że nadchodzi ta niezidentyfikowana pora roku, w której lubię sobie wstać i wyjść. No znowu, co za bal..!
wtorek, 20 sierpnia 2013
Ach, łabędzie płyną po stawie!
Ostatnie tygodnie dały mi tak w kość, że nie chce się żyć. A ludzie to durnie, niestety, szczególnie Ci, z którymi spedzało się sporo czasu, co jest odkryciem nieprzyjemnym i żenującym jednocześnie.
W piątek w nocy rzuciłam kebabem w stadko otwartych ze zdziwienia twarzy, z niezbyt inteligentnym i zgoła śmiesznym wyrazem zaskoczenia, wstałam, podziękowałam, wyszłam. Wczoraj trzasnęłam drzwiami, wyszłam. Dobrze jest po prostu wyjść, nie godzić się.
Nie ma ani jednej osoby wokół mnie, z którą chciałabym utrzymywać jakikolwiek kontakt. Ci ludzie brzydzą mnie i śmieszą równocześnie, a ich wydumane problemy tak gówno, tak bardzo gówno mnie obchodzą. Przedszkolaki z oczami jelonka bambi i wymyślonymi fochami rodem z wiejskiej dyskoteki - bo ona ze mną nie tańczy, bo on nie wysyła mi smsa. Och, Jahwe, no koniec świata!
Odkrycie, że ludzie nie umieją robić tego, czym się chwalą, też jest zabawne. Robić to, do czego człowiek sie zobowiązuje, powinno się jak najbardziej przyzwoicie, to jest wręcz obowiązkiem ludzkim. A nie - nakłapać dziobem, wypiąć klatę, a później - o matko bosko. I to bez poczucia wstydu. Jest pewna różnica między byciem profesjonalistą, amatorem, a osobą początkującą w danej czynności. Tym ostatnim można być przez całe życie, jeśli wykonuje się coś bez udziału świadomości, jeno - intuicyjnie. Czasem wyjdzie, czasem nie wyjdzie, a nawet nie umie się dokonać samooceny.
--------------------------------------
Już słyszę ciotuchnę kochaną z Warwsiowy jak mówi mi tym moim ulubionym tonem: "och, jaka ty jesteś wyniosła..."!
W piątek w nocy rzuciłam kebabem w stadko otwartych ze zdziwienia twarzy, z niezbyt inteligentnym i zgoła śmiesznym wyrazem zaskoczenia, wstałam, podziękowałam, wyszłam. Wczoraj trzasnęłam drzwiami, wyszłam. Dobrze jest po prostu wyjść, nie godzić się.
Nie ma ani jednej osoby wokół mnie, z którą chciałabym utrzymywać jakikolwiek kontakt. Ci ludzie brzydzą mnie i śmieszą równocześnie, a ich wydumane problemy tak gówno, tak bardzo gówno mnie obchodzą. Przedszkolaki z oczami jelonka bambi i wymyślonymi fochami rodem z wiejskiej dyskoteki - bo ona ze mną nie tańczy, bo on nie wysyła mi smsa. Och, Jahwe, no koniec świata!
Odkrycie, że ludzie nie umieją robić tego, czym się chwalą, też jest zabawne. Robić to, do czego człowiek sie zobowiązuje, powinno się jak najbardziej przyzwoicie, to jest wręcz obowiązkiem ludzkim. A nie - nakłapać dziobem, wypiąć klatę, a później - o matko bosko. I to bez poczucia wstydu. Jest pewna różnica między byciem profesjonalistą, amatorem, a osobą początkującą w danej czynności. Tym ostatnim można być przez całe życie, jeśli wykonuje się coś bez udziału świadomości, jeno - intuicyjnie. Czasem wyjdzie, czasem nie wyjdzie, a nawet nie umie się dokonać samooceny.
--------------------------------------
Już słyszę ciotuchnę kochaną z Warwsiowy jak mówi mi tym moim ulubionym tonem: "och, jaka ty jesteś wyniosła..."!
Tu tytułu nie ma
Nigdy, przenigdy nie będę miała dziecka, nie będę przez 9 miesięcy ciąży zastanawiać się, czy będzie w pełni sprawne i zdrowe, czy też czeka mnie do końca życia piekiełko. Gdybym jakimś cudem/nieszczęściem dziecko jednak miała i byłoby ono niepełnosprawne, oddałabym je do ośrodka. Wcześniej - w każdej chwili - przeprowadziła operacyjną aborcję. Chuj wam w dupę, panowie i panie politycy, chuj wam w dupę panowie i panie katolicy, chuj wam wszystkim w dupę. Przeżyjcie kilkadziesiąt lat sami, będąc w pełni odpowiedzialni za chorą osobę, dwadzieścia cztery godziny na dobę, non stop. Przeżyjcie za 670 złotych miesiecznie i nie skarżcie się, dajcie radę.
Wszystkich, którzy pchają się na stołki decyzyjne powinno się najpierw wysyłać na obowiązkowe pięcioletnie szkolenie z trudnych przypadków życiowych, żeby wiedzieli, o czym w ogóle oni mówią. O czym decydują.
Wszystkich, którzy pchają się na stołki decyzyjne powinno się najpierw wysyłać na obowiązkowe pięcioletnie szkolenie z trudnych przypadków życiowych, żeby wiedzieli, o czym w ogóle oni mówią. O czym decydują.
Subskrybuj:
Posty (Atom)